
Edukacja domowa – 6 lat za nami
6 rok dobiega końca
6 rok edukacji domowej.
6 rok bez żadnego obowiązku w szkole stacjonarnej – żadnych lekcji, prac domowych, wywiadówek i sprawdzianów.
Jak to dokładnie wyglądało? Edukacja domowa – 6 lat za nami
Młodsza przeszła przez egzamin 3 klasy, starsza ma jeszcze 2 z 7 egzaminów.
W tym roku doceniam WOLNOŚĆ jaką daje edukacja domowa.
Ta wolność jest dla dzieci, ale też dla rodziców.
Nie napiszę dużo – jednak jest coś, co warto zaakcentować – warto wziąć swoje życie w swoje ręce, na serio WZIĄĆ za nie odpowiedzialność i kształtować według uznania.
Warto wiedzieć, że można wybrać sobie sposób życia i konsekwentnie dążyć ku ŚWIADOMEMU życiu, a nie od semestru do semestru, od wakacji do świąt, od wypłaty do wypłaty, od poniedziałku do piątku.
Można oczywiście usiąść i zamarudzić, że nie ma się pracy odpowiedniej, pieniędzy za dużo, czasu za dużo i wiedzy… i tak siedzieć i nic z tym nie zrobić.
Tak można wymówkować sobie zawsze W KAŻDYM TEMACIE.
Cóż można dodać – w dobie internetu, dostępnych źródeł, książek, nauczycieli, tutoriali, sztucznej inteligencji na brak rozwiązań nie można narzekać, a skoro ktoś i tak nie chce tego zauważyć, to naprawdę nie mam nic do dodania.
Zatem dlaczego to piszę – możesz się zapytać.
Piszę, ponieważ są wśród nas osoby niezdecydowane. I oni muszą się dowiedzieć, że są inni, którzy żyją inaczej. Którzy nie są systemowi. Którzy stawiają wolność osobistą ponad iluzoryczne bezpieczeństwo systemowe.
Naprawdę można wstawać rano i nie przechodzić codziennego „przygotowania dzieci do szkoły”, które w wielu domach już jest stresujące. Można wstać wyspanym, wypić wodę / kawę / herbatę. Iść na rower / basen / do lasu.
Wieczorem/ popołudniu nie szarpiesz się o naukę do sprawdzianu czy odrabianie lekcji. Można zająć się życiem towarzyskim/podróżą/graniem/ czytaniem/ malowaniem + 100 innych czynności.
W odpowiedniej / zaplanowanej / spontanicznej chwili, w odpowiednim nastroju usiąść do pracy / nauki.
Przepracować 0,5h / 1h / 2 h (w przypadku dzieci) / 5h / 8h (w moim przypadku) i skończyć pracę / naukę wykorzystując czas największego skupienia.
Nie w klasie (hałas, kontrola, ocenianie, przemoc), tylko w warunkach przyjaznych (pomogę ci, jeżeli zajdzie taka potrzeba i nie robię problemu, gdy dzisiaj nie masz humoru albo czegoś nie wiesz) i nie musisz robić wszystkiego co jest w podręczniku / chce nauczyciel, bo nie jest to konieczne i nie zawsze wnosi cokolwiek rozwojowego.
Można pracować projektowo – jeden miesiąc – jeden przedmiot. Bez 6 różnych lekcji dziennie i wyrywkowego sprawdzania ze wszystkiego i niczego jednocześnie.
Język obcy – może zamiast podręcznika Safari w Kenii? Wszak potrzeba komunikacji spowoduje szybszą i trwalszą naukę języka niż pozbawione celu wkuwanie słówek,
MOŻE TEN POST JEST WŁAŚNIE DLA CIEBIE.
Jeżeli tak – pamiętaj, że są ludzi, którzy żyją i uczą się pozasystemowo.
To jest sposób myślenia, a nie tylko brak systemowej szkoły czy pracy.
PS Jeżeli boisz się argumentu braku socjalizacji….
Jeżeli ktoś próbuje mnie naciągnąć na dyskusję o socjalizacji moich dzieci, to już tylko przewracam oczami i pytam, czy serio myśli, że sztuczne, rocznikowe klasy, z losowo wybranym (nie zawsze szczęśliwym) nauczycielem to socjalizacja, czy tylko przymuszanie dzieci do wytrwania w takiej grupie przez X lat.
Może jest to przygotowanie do wytrwania następnych 40 w drodze do emerytury??