Terapia widzenia i triathlon – jaki mają związek?
Czy terapia widzenia i triathlon w jakiś sposób się łączą? Moim zdaniem tak. Ten związek jest bardzo niedoceniany, ale zarówno w przypadku wyprowadzania zaburzeń widzenia jak i zawodów ma ogromne znaczenie. O co chodzi?
Terapia widzenia i triathlon
Żeby osiągnąć sukces należy wiedzieć do czego zmierzamy. W przypadku triahlonu znamy termin zawodów, długość poszczególnych dyscyplin i nasze cele. W przypadku terapii widzenia wiemy jakie zaburzenie wyprowadzamy, jakie mamy dostępne sposoby, a czas cały czas depcze nam po piętach. Jak to połączyć?
Zarówno terapia widzenia i triathlon wymaga zaangażowania. To pierwszy związek. Drugi to wyniki, które są zdecydowanie odłożone w czasie, a trzeci to planowanie. Treningi i ćwiczenia wzrokowe trzeba planować i tego planu się trzymać. W innym wypadku gubimy regularność i wyniki.
Planowanie
Trenując triathlon mamy tak dużo czynników do ogarnięcia, że początkująca, nieznająca się na niczym osoba (czytaj np. ja) jest przytłoczona nadmiarem wiedzy, ilością treningów i jeszcze parametrów, które muszę spełnić by poprawiać wyniki.
Dokładnie tak samo czują się Rodzice na początku drogi z niedowidzeniem czy zezem.
Otrzymują dużo informacji, wiele wytycznych. Mają mieszane uczucia. Zdecydowanie chcą pomóc dziecku, niestety często zmagają się z brakiem wyników. To co czują rezygnacja i zapał jednocześnie.
Cel terapii widzenia i triathlonu jest zupełnie inny, ale system pracy jest taki sam. Na papierze planujemy czas na treningi – w triathlonie i terapii. Musimy też uwzględnić kiedy przygotujemy się do ćwiczeń, kiedy zakupimy akcesoria.
W terapii widzenia planowanie ma sens!
Planując terapię ustalamy
– kiedy zalejamy oko,
– kiedy i jakie ćwiczenia wykonujemy,
– kiedy przygotujemy akcesoria,
– kiedy świętujemy sukces i regularność.
Jaki to ma cel?
Przede wszystkim taki, że wiemy co mamy robić. Codziennie nie musimy się zmagać z pytaniem „A co dzisiaj?” Gdy coś nam wypadnie szybko wracamy do tego co było zaplanowane. Nie mamy poczucia zagubienia, ale poczucie sprawczości.
Nasza pociecha jest zaangażowana. Uczymy dziecko i siebie systematyczności.
Dzięki takiemu planowaniu, dziecko wie jaką dostanie nagrodę, przez co ograniczamy elementy buntu, a budujemy motywację.
Tak wiem – planowanie na papierze jest trudne.
Takie planowanie jest wymagające.
Też nie lubię jak mój planer krzyczy, że czas na basen, a ja jedyne co czuję to chęć na ciepłą herbatę i książkę.
Jednak planer pokazuje mi cel.
Jeżeli chcę by moje dziecko widziało dobrze albo chcę poprawić swój wynik w #IronMan1/8 to idę według planu, a nie według moich odczuć.
Pobierz planer!
Jeżeli potrzebujecie wzoru planera – możecie go ściągnąć tutaj:
I pamiętaj – nigdy nie rezygnuj – nawet jeśli na początku jest ciężko!